作詞 : Malgorzata Jaworska
作曲 : Piotr Szmidt/Grzegorz Kubicki
[Zwrotka 1]
Tak zwane b?ogos?awieństwo, jestem natchniona, nie zrozumiesz tego
Za oknem jakie? -270 stopni
Ale ?wiec? gwiazdy i po prostu mam to uczucie
Znasz to uczucie? Ju? dawno zapomnia?e? o tym uczuciu
Zabior? Ci? na chwil?..
[Zwrotka 2]
To jakby wy?szy stan, uczucia i my?lenia
I chocia? to cierpienie to podobno uszlachetnia
Tak, pogoda z tv oszuka?a mnie
Co z tego, ?e nie ?wieci, przecie? móg? spa?? ?nieg
Nie bód? mnie jakim? mocnym wstrz?sem
Nie wiem czy dam rad? wiedz?c, ?e to nie jest proste
Nie, nie widz? nic prócz czubka nosa i mo?e dlatego Ci? wci?? kocham
Pó?no, lepiej ni? wcale, wcale lepiej ni? nie szczerze
Dlatego gdy przyjad?, b?dzie ju? tylko lepiej
Bo wiem jak ju? rozmawia? z Tob?, przewidywa? fina?
Jak poprosz? kaw? i dzi?kuje za muffina
Po?piech zabija w Nas wra?liwo?? na drobiazgi
A przecie? te uczucia wszystkie maj? swoje nazwy
Co, nie tylko gniew, rado??, trwoga i smutek
I to nie tylko tak, ?e tyko potrzebuj?
[Refren]
O?, ?eby tak wszystko by?o pi?knie jak dzi? u mnie, o? o?
Nawet gdy si? b?de stara?, nie zrozumiesz, o? o?
I wcale Ci nie mówi?, ?e mi dobrze znów
Czy Ty w ogóle wiesz, ?e mo?na si? tak czu?? O? o?
[Zwrotka 3]
To nie o tym, o czym my?lisz, to g??bsze wody
A most porozumienia miedzy Nami jest zwodzony
Przeczyta?am wszystkie horoskopy, nie pami?tam dobrych
Bo nie sztuka si? u?miecha?, dramatów wzrusza pok?ony
I nie sztuka gra? w komediach nazajutrz nie znam tytu?u
Za to pami?tam ludzi, którzy nie wstydz? si? bólu
Ja nie wstydz? si? ?ez, cholera! Niby mi to wolno
I w?a?nie to jest powód, dla którego chc? si? odci??
Czasem, tymczasem jest mi wszystko jedno niby
A Twój silnik ze z?o?ci kipi, mog? Ci go naoliwi?
Wiem, znów wyzwol? w Tobie z?o?? cho? mimo woli
I przyjmuj? j? z pokor?, bo czyta?am horoskopy
Na osiedle chory popyt przy s?abej poda?y prawdy
A przecie? te sytuacje wszystkie maj? swoje nazwy
Co nie tylko tak, ?e ja mam jaki? powód
I co nie tylko tak, ?e odcinasz mnie z kuponu
[Refren]
[Zwrotka 4]
Czy Ty w ogole wiesz, ?e mo?na si? tak czu??
?e kto? na Tobie wiesza, a Tobie ?al jest psów
Mam w sobie dzi? ?wiadomy spokój
Bo tak niewielu mam naprawd? ?wiadomych wrogów
I tyle pokus, by im wrzasn?? do ucha
Tymczasem delikatnie, z taktem mówi? pobudka
S?ysz?, ?e jeszcze chwil?, jeszcze minut?
I my?l? ?pij sobie dalej, dobranoc, ca?uj?
K?aniam si? nisko, skromno?? fa?szywa przemawia
I nie pozwala mi pozbiera? kwiatów po owacjach
Ta, to jest mój teatr ziom, jak nie zgrywasz konesera
Wybierz pierwszy rz?d, tak
Co jest wi?kszy przemyt i celnicy o tym wiedz?, ale musz? robi? sceny
Tu ka?dy ma rol?, misje, Ty swoje rób
Bo kto? nie mo?e spa?, ?eby kto? spa? móg?